Sobotnia noc - a swędzi po raz kolejny.. chciało by się poderwać jakiś towar... tak sobie pomyśleliśmy, że już po żniwach - więc laski ze wsi pewnie stadami będą uderzały na dyskoteki do miasta. Nie trzeba już ubijać masła, ani chodzić po beczce z kapustą... więc mając to pod uwagą uderzyłem w poszukiwania jakiś dupeczek do podwiezienia na wylotówkach z miasta - było już dość późno w nocy, a laski przecież rano musiały wstać wydoić krowy.. jednak pomyślałem, że wcześniej mogłaby jakaś mnie wydoić - uderzyłem tak jak to wcześniej wspomniałem na jedną z wylotówek - faktycznie stało tu trochę dup - ale sporo też było jakichś karków - więc sobie odpuściłem - podjechałem kawałek dalej i faktycznie - natrafiłem na zziębniętą dupeczkę, która chciała dostać się na podkrakowską wieś. wsiadaj mała - powiedziałem - i ta zgrabnie umieściła swe jędrne ciałko na siedzeniu obok.. zaczęliśmy rozmawiać na temat życia na wsi, zabaw w błocie i ubijania świniaka.. laska była nieźle doświadczona...